„To najlepsza noc w historii telewizji” – powiedział Chris Rock zaraz po policzku wymierzonym mu przez Willa Smitha – gwiazdę amerykańskiego kina rozrywkowego i zarazem laureata Gali Oskarów 2021 za pierwszoplanową rolę w filmie „Król Richard” Zwycięska rodzina.

Bolesny żart

To co zaszło podczas komediowego monologu prowadzącego tegoroczną galę nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Komik, którego zadaniem jest bawić uczestników wydarzenia, a zarazem miliony ludzi przed telewizorami, został zaatakowany na scenie. Został uderzony przez jednego z uczestników, w trakcie wykonywania swojej pracy. Przy czym, podczas rzeczonego monologu Chris Rock, na swoje nieszczęście zażartował z ogolonej głowy Jade Pinket Smith (żony Willa Smitha). Kobieta cierpi na schorzenie zwane łysieniem plackowatym i z uwagi na częściową utratę włosów na głowie postanowiła zmienić swoją fryzurę. Tę właśnie przemianę wykorzystał komik i zażartował ze sceny: „Jade, kocham Cię, G.I. Jane 2 – nie mogę się doczekać!”. Dla wyjaśnienia – G.I. Jane to film z  Demi Moore, która wciela się w rolę żołnierza i podczas swojego szkolenia goli głowę „na zero”. To podobieństwo wykorzystał Rock do swojego żartu. Żartu, który za moment miał skończyć się uderzeniem w twarz.

Stan Kalifornia, w którym odbywała się gala rozdania Oskarów dwojako penalizuje zachowanie jakiego dopuścił się aktor wobec komika. Artykuł 240 Kalifornijskiego Kodeksu Karnego stanowi bowiem, że napaść to bezprawna próba, połączona z realną zdolnością do wywołania poważnego urazu ciała u innej osoby. Natomiast artykuł 242 ww. aktu przewiduje, że pobicie to umyślne i niezgodne z prawem użycie siły lub przemocy wobec innej osoby. Zdaniem kalifornijskich prawników, Chris Rock mógłby zawiadomić o popełnieniu któregoś z ww. przestępstw przez Willa Smitha. Na chwilę obecną, takie informacje się jednak nie pojawiły.

Tymczasem w Polsce…

Co jednak, gdyby na tegorocznej gali wręczenia Wiktorów (nagród polskiej Akademii Telewizyjnej) doszło do podobnego incydentu? Gdyby hipotetycznie Rafał Pacześ – komik, prowadzący galę, opowiedział kąśliwy dowcip o znajdującej się w pierwszym rzędzie Małgorzacie Rozenek – Majdan. I po którym to mąż rzeczonej – Radosław wbiegłby na scenę i spoliczkował łódzkiego stand-upera? Czy polskie przepisy prawa karnego przewidują odpowiedzialność za podobny występek?

Art. 217 Kodeksu Karnego stanowi, że ten kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przy czym jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego sąd może odstąpić od wymierzenia kary. Dodać należy, że ściganie wskazanego przestępstwa następuje jedynie na podstawie tzw. prywatnego aktu oskarżenia. Oznacza to, że co do zasady w zbieranie dowodów nie zostają zaangażowane organy postępowania przygotowawczego – prokuratura, policja. To na pokrzywdzonym spoczywa cały ciężar udowodnienia, że policzek wymierzony przez sprawcę naruszył jego nietykalność cielesną. Powyższe w przypadku publicznego incydentu nie będzie trudne.

Żart nie uzasadnia przemocy

Kwestią osobną jest natomiast ocena czy żart, choćby obraźliwy, wypowiedziany ze sceny przez profesjonalnego komika mógłby zostać odebrany jako „wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego”. W mojej ocenie, zdecydowanie nie.

Niektórzy mawiają, że poczucie humoru jest jak… głowa – każdy ma własną. Jednak używanie przemocy – tak, policzek jest przejawem agresji i przemocy – jako wątpliwy argument rzekomej obrony czci i godności osoby bliskiej nie może zostać zaakceptowane w jakiejkolwiek postaci.

Will Smith ustanowił zatem niebezpieczny precedens – publiczne przyzwolenie na agresję i przemoc w odpowiedzi na żart. Dowcipy mają przede wszystkim za zadanie bawić publiczność, czasem kosztem poszczególnych osób. Jeżeli zatem zdarzy się, że będziemy bohaterem żartu, pamiętajmy – to tylko żart. A nawet jeśli zostałyby przekroczone granice dobrego smaku – odpowiedzią na to nie jest przemoc.